Matki, które doświadczają trudu w wychowywaniu swoich dzieci.
Które są często wykończone fizycznie i psychicznie. Których dzieci zostały zakwalifikowane w przedszkolu lub szkole jako tzw. “niegrzeczne dziecko” lub są dziećmi wysoko wrażliwymi.

Mocno widzę, jak dzieci OŻYWIAJĄ swoich rodziców, przede wszystkich swoje mamy.
Jak najskuteczniej postawić mamę do życia?
Mamę, która utyka życiowo. Która późno się budzi, bo nie ma sił wstać, a jak wstaje, to jest nieobecna. Albo po przyjściu z pracy kładzie się lub włącza telewizor, by nie być w pełni obecną. By nie słyszeć wszystkiego. Mamę, która mechanicznie wykonuje domowe obowiązki, ale brak w niej tej życiodajnej iskry. Mamę, która bardzo się stara być na swoje 100 procent, ale dziecko czuje przez swoje wyostrzone zmysły i zdolność chłonięcia wszystkiego jak gąbka, że ona jest gdzieś indziej.


A GDZIE JEST TA MAMA?

Jest przy swojej mamie, która oczekuje od swojej córki wsparcia ponad jej możliwości.
Przy swoim innym zmarłym dziecku i w niedokończonej po nim żałobie.
Przy swoim nieudanym życiu przy mężu, gdy godzi się na bycie zdradzaną, bo cóż mogłaby sama, gdyby odeszła?
Przy swoim niespełnionym potencjale zawodowym, bo zainwestowała czas i zasoby w rodzinę. Albo tak siebie przekonuje, bo w istocie nigdy się nie odważyła zawalczyć o swój sukces. Bała się, że nie da rady.
Przy swoim nieobecnym tacie, który nie wyznaczył granic dla niej jako dziewczynki, potem kobiety.
W swojej depresji, nerwicy czy codziennej melancholii.

TAM JEST TA MAMA.

Nie przy swoim dziecku. Bo gdy utknęliśmy przy kimś innym, gdzieś indziej, trudno nam być w pełni w swoim macierzyństwie.

A DZIECKO?

Dziecko tupie nogami, nie śpi przez pół nocy, nie chce jeść, bije inne dzieci, nie potrafi usiedzieć przy jednej czynności. Ma problemy w nauce, czuje się samotne, bez przyjaciół. Boi się odezwać na lekcji, mimo że zna odpowiedź.
To dziecko bezgłośnie woła:
“MAMO, NIE UMIERAJ.
JA CIEBIE OŻYWIĘ. JA TOBIE – SOBĄ, SWOIM ZACHOWANIEM – PRZYPOMNĘ O TOBIE.”
Tak, dzieci nas ożywiają, gdy my nie potrafimy żyć. Każą się sobą zajmować ponad miarę, by nas zachować przy życiu. Absorbują. Są wymagające. Zawracają swoje mamy od ruchu do śmierci.


Rzadko zdarza się konsultować dzieci podczas sesji Psychobiologii/Totalnej Biologii. Własne konflikty dzieci stanowią tylko 10%.
90% to konflikty, które dzieci przejęły od swoich rodziców. Dlatego też problemy dzieci, z którymi zgłaszają się rodzice na takie sesje, dotyczą w tych 90% przypadków własnych konfliktów emocjonalnych rodziców. To jest praca rodzica nad jego własnymi emocjami i problemami.
Tą drogą uwalniamy dzieci. Zwalniamy z ich służby dla nas.
Przez pracę nad sobą.